No co ja zrobię, że uwielbiam wieczne kalendarze.
Robić :)
Z używaniem ich to już gorzej, nie jestem na tyle systematyczna, żeby przewracać codziennie drewienka z cyframi. Na szczęście znam osoby, które zaczynają dzień właśnie od takiej czynności, a ozdabianie tych drewnianych klocków sprawia mi dużo przyjemności. Na ogół używam do tego farb, szablonów i transferu, ale kalendarz, który zrobiłam dla Decoratorium, jest trochę inny. Jego główna sztuczka, polega na utrwaleniu atramentowego wydruku lakierem w sprayu.
Dwa media, których użyłam, to preparat typu 3w1 oraz wspomniany lakier matowy w sprayu. Jako tło dla cyferek wykorzystałam papiery Studio Light.
Teraz najbardziej pracochłonna część procesu, czyli docinanie, oklejanie i szlifowanie brzegów. Wbrew pozorom, klocki nie są równe, różnią się nieznacznie od siebie, więc nie wchodzi w grę przycięcie papieru z góry na dane wymiary. Lepiej zrobić to z naddatkiem i po wyschnięciu kleju (wciąż ten sam preparat 3w1) przyciąć i zeszlifować nadmiar.
Pierwszy etap to wydrukowanie na arkuszach papieru cyferek i nazw miesięcy. Arkusze (wybrane pod kolor, ale różniące się wzorami) nakleiłam taśmą na papier ksero i wydrukowałam na zwykłej drukarce atramentowej. Żeby móc cokolwiek z nimi zrobić bez rozmazania tych nietrwałych napisów, rozpyliłam na nie kilkakrotnie lakier w sprayu.
Kiedy poszczególne warstwy lakieru schły, przygotowałam drewienka. Aby zagruntować surowy materiał pomalowałam go preparatem 3w1, a po wyschnięciu wyszlifowałam nierówności.
Teraz najbardziej pracochłonna część procesu, czyli docinanie, oklejanie i szlifowanie brzegów. Wbrew pozorom, klocki nie są równe, różnią się nieznacznie od siebie, więc nie wchodzi w grę przycięcie papieru z góry na dane wymiary. Lepiej zrobić to z naddatkiem i po wyschnięciu kleju (wciąż ten sam preparat 3w1) przyciąć i zeszlifować nadmiar.
Przed ostatecznym szlifowaniem krawędzi (najłatwiej gąbka ścierną, albo blokiem do paznokci) klocki nie wyglądają zbyt pięknie.
Po tym zabiegu zabezpieczam ich powierzchnię i krawędzie kilkoma warstwami preparatu 3w1.
W międzyczasie zdecydowałam, że baza kalendarza będzie prosta i bez ozdób, by podkreślić różnorodność wzorów na klockach. Do jej pomalowania użyłam brązu z kropelką ciemnoszarego fluidu.
I kalendarz gotowy – czeka na miłośnika panowania nad czasem.
Wykorzystane materiały:
Pozdrawiam już wrześniowo i dziękuję za uwagę
Świetny kalendarz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńkalendarz super, ale wydaje mi się że pracochłonny
OdpowiedzUsuńTrochę przy nim dłubania... ale to takie miłe dłubanie :)
UsuńSuper :) naprawdę mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci :)
UsuńBardzo mi się podobają te kalendarze i może zrobię taki na przyszły rok, o ile nie zapomnę oczywiście :)
OdpowiedzUsuńJa cierpliwie czekam na Twój Aniu kalendarz. Wiem, że mnie zachwyci.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się takie kalendarze, choć u mnie pełniłyby rolę bibelotów. Kiepsko z systematycznością, także tego... :) Pomyślałam sobie o swoim różanym komplecie, który robiłam dawno temu. Pięknie by go uzupełniał. Biorąc pod uwagę, że z decou nie miałam od dawna nic wspólnego, brzmi ta wizja kusząco!
OdpowiedzUsuńTo do dzieła Karolino :) Zabawa jest znim, jak mówiłam przednia, tyle powierzchni i krawędzi :)
UsuńA ja, choć już od dawna nie bloguję, każdy dzień zaczynam niezmiennie od przełożenia kosteczek w kalendarzu, który mam od Ciebie:) Pozdrawiam serdecznie:*
OdpowiedzUsuń