Cały miesiąc bez postu... coś strasznego :)
Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że dwa tygodnie z tego miesiąca spędziłam spacerując po plaży i gapiąc się na morze oraz oddając się innym relaksującym czynnościom. A to wszystko przy bardzo zmiennych warunkach atmosferycznych. Był zimny wiatr, ulewny deszcz, trafiła się i burza, a potem upał, którego nad naszym Bałtykiem nie powstydziłby się lipiec.
A teraz wracam do rzeczywistości, nie ukrywam, że z pewnym bólem :)
Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że dwa tygodnie z tego miesiąca spędziłam spacerując po plaży i gapiąc się na morze oraz oddając się innym relaksującym czynnościom. A to wszystko przy bardzo zmiennych warunkach atmosferycznych. Był zimny wiatr, ulewny deszcz, trafiła się i burza, a potem upał, którego nad naszym Bałtykiem nie powstydziłby się lipiec.
Nawet zdjęć za wiele nie zrobiłam, bo skoro postawiliśmy na relaks, to nawet aparatu z torby nie chciało mi się wyciągać, a co dopiero martwić się, czy mu piasek nie zaszkodzi :)
A teraz wracam do rzeczywistości, nie ukrywam, że z pewnym bólem :)
Wracaj, wracaj, koniec leniuchowania, trzeba nadrobić blogowe zaległości:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie taki jest plan Mała Sowo :)
Usuń