Ferie zimowe

Ferie w tym roku u nas jakby wcześniej niż zwykle i może dzięki temu trafiła się nam świetna, śnieżna, mroźna i w ogóle PRZECUDOWNA pogoda.
Taaaa... trafiła nam się też domowa epidemia, nie grypa wprawdzie, ale jakieś wirusowe paskudztwo atakujące oskrzela, pchające się do płuc i mocno osłabiające. To sprawiło, że z uroków zimy zaczęliśmy korzystać ze sporym opóźnieniem i bardzo ostrożnie. 
Ponieważ z całego Towarzystwa ja przetrwałam w najlepszym stanie (odpukać!), nadrobiłam dość zaległy prezent narodzinowy dla córeczki koleżanki. Jak bardzo zaległy? Tak, że aż wstyd, zresztą widać po dacie na skrzynce.



Tradycyjny zestaw: skrzynka i obrazek został wzbogacony o wieszaczek z kołeczkami i zawieszkę z imieniem. Kolorystyka wybrana przez Mamę, motywy serwetkowe, z bardzo różnych bajek wprawdzie :), ale ujednolicone motywem motylków. Bardzo lubię te drewniane drobiazgi. Motylki pochodzą akurat z zestawów kolczyków, więc wymagały najpierw zaszpachlowania dziurek do bigli :) 
Wszystko przyprószone brokatem... no dobra, posypane dość obficie :) Bo komu innemu jak nie małej dziewczynce przystoi złota posypka? :)






Komentarze